- Proszę bilet do kontroli.
- Nie mam. – odpowiada mężczyzna o twarzy mocno zniszczonej. Mówi tak jakby go nie obchodziło gdzie się znajduje i kto o bilet się pyta.
- Mogę Panu sprzedać bilet. Trzy złote proszę – konduktor próbuje nakłonić pasażera do kupna biletu.
- Nie mam trzech złotych. – odpowiedź pasażera jest równie zdawkowa jak za pierwszym razem.
- Nie może Pan jechać pociągiem bez biletu. – konduktor jeszcze próbuje przekonywać pasażera.
- Nie mam… i co mi zrobisz. – pasażer odpowiada z przekonaniem jakby doskonale wiedział, że większość ludzi nie będzie chciała się z nim szarpać.
***
Oglądasz telewizję lub słuchasz radia i nagle jakiś wyluzowany gość zaczyna obśmiewać i mieszać z błotem rzeczy, które dla ciebie są ważne. Publiczność medialna śmieje się z dowcipów luzaka, a ty w środku się gotujesz. Luzak wie, że rani czyjeś uczucia ale… co mu zrobisz. Może rzucisz jakieś mocne słowo w stronę telewizora lub ze złością wyłączysz radio. Luzak wie, że większość ludzi nie będzie chciała się z nim szarpać.
***
W pewnym kraju redakcja pisma rzekomo satyrycznego doszła do wniosku, że można robić sobie ubaw ze wszystkiego. A największa beka jest gdy na całego jedzie się po tzw. uczuciach religijnych. Można zatem swobodnie natrząsać się z katolików, "kościółkowców" albo innych wyznawców z bliskiego lub dalszego wschodu. Można jechać po bandzie bo… co nam zrobią.
Ale kilku wyznawców z bliskiego wschodu, którym nie wpajano zasady: „lepiej się z takimi nie szarpać” postanowiło „zwyczajnie” załatwić sprawę tak jak nakazuje ich zwyczaj i prawo. Może pomyśleli:
- Mamy takie zasady i co nam zrobicie…
Publiczności już nie było do śmiechu.