Papierowe rachunki otrzymuję, bo nawet mi nie przyszło do głowy by zmienić ich formę. A jest ich całkiem sporo i można się czasem w tych papierzyskach pogubić. Ostatnio gdzieś zaginęła mi faktura za energię elektryczną. Albo poczta nie dotarła, albo ja gdzieś papier zbyt dobrze schowałem. :)
O niezapłaconym rachunku dowiedziałem się po dwóch tygodniach z wiadomości sms od sprzedawcy prądu. Przy okazji dowiedziałem się, że w bazie danych mają numer mojej komórki. W wiadomości podano, że 2 września minął termin opłat na kwotę taką, a taką... szczegóły po zalogowaniu na stronie elektronicznego biura obsługi klienta (ebok). No tak. Ale aby się zalogować to trzeba mieć konto w tym ebok. Może jednak załatwić sprawę tradycyjnie, w okienku?
W najbliższym mieście powiatowym jest posterunek energetyczny, ale biura obsługi klienta nie ma już od kilku lat. Najbliższe jest w Krakowie na ul. Łagiewnickiej. A wyjazd tam to już dla mnie jednak wyprawa i trzeba się wstrzelić w godziny urzędowania. A ja przecież chcę tylko upewnić się, którego lokalu dotyczy niezapłacony rachunek i na jakie konto mam wpłacić zaległą kwotę.
Proste rozwiązanie znalazła żona:
- Zadzwoń na infolinię. Numer telefonu masz na ostatniej fakturze.
Kilka minut rozmowy z konsultantem i sprawa załatwiona. Przy okazji uzyskałem informacje o dostępie do danych o swoich rachunkach przez internet przez wspomniany w wiadomości sms ebok. I postanowiłem skorzystać także z tej możliwości.
Jedno konto klienta, a uzyskuję dostęp do informacji o wszystkich swoich rachunkach za energię elektryczną. Świetna sprawa, zwłaszcza gdy ma się do opłacenia rachunki nie tylko za jedno mieszkanie, lokal. A patrząc na tabelę z historią faktur zaczynam się zastanawiać:
A właściwie to czy te papierowe faktury są nadal potrzebne?