Juan Manuel Santos - prezydent Kolumbii otrzymał tegorocznego pokojowego Nobla. Tylko za co?
Bo raczej nie za deklarację o zawarciu pokoju z czerwoną partyzantką. Bo tej deklaracji nie poparło kolumbijskie społeczeństwo, które nie chce "grubej krechy" dla lewackich bandytów. A bez poparcia społecznego ta wojna nadal będzie trwać.
Jaki jest sens nagradzania czegoś co zaistnieje tylko w obszarze deklaracji lub pobożnych życzeń polityków? No chyba, że w dzisiejszym świecie pojęcia takie jak "pokój" i "wojna" stały się już tylko wirtualnymi. I wystarczy klawiszem [enter] zatwierdzić zmianę stanu z wojny na pokój.
Tylko śmierć od kul lub bomb jest nadal brutalnie realna.