J 12, 1-6
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii , gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który miał Go wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?” Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano
Co tak poruszyło Ewangelistę, że nazwał Judasza złodziejem? Wylanie drogiego, a wręcz bardzo drogiego, olejku na stopy człowieka wdaje się być rzeczywiście marnotrawstwem. Ale tylko w zaślepieniu widać w tym czynie tylko drogi olejek, a nie wyraz uwielbienia i miłości. Judasz widzi tylko to, ile pieniędzy nie trafiło do „wspólnego” trzosu, którym „zarządzał”.
Czy ktoś, kto wszystko przelicza jako zysk i stratę, jest podobny do Judasza?
Patrzy na nowo-wybudowaną świątynię i myśli: A nie lepiej byłoby te pieniądze rozdać ubogim?
Niech się zastanowi, co go bardziej interesuje. Wartość materialna budynku, czy intencja tych, którzy tę świątynię budowali?
Czy człowiek, który w kalekim od urodzenia dziecku widzi tylko obciążenie i brak pożytku dla społeczności nie okrada sam siebie (i innych) z miłości oraz człowieczeństwa.
Komentarze