hephalump hephalump
353
BLOG

Dzieci, czyli dobra zmiana w życiu

hephalump hephalump Rodzina Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Tekst bajki, który zamieszczam poniżej napisałem w październiku 2012. Nie wiedziałem wtedy, że tak długo będzie trzeba czekać na „odnalezione” dzieci. Nie wiedziałem też, że rączek będzie więcej i będą starsze niż początkowo myśleliśmy. Ale dziś mogę się pochwalić, że w życiu moim oraz mojej żony pojawiły się dwie śliczne istoty, dwie Córeczki.

 

Ps

Pozdrowienia dla Alpejskiego. Może Twoje słowo miało moc sprawczą. :)


 

Bajka dla dziecka i rodziców

 

Za siedmioma wzgórzami, za siedmioma skrzyżowaniami, gdzieś w kierunku na Bochnię, w małym domku wśród pól, na granicy stumilowego lasu mieszkali Mąż i Żona. On pracował trochę w lesie, trochę w mieście, ona uczyła w miejscowej szkole. Żyli sobie spokojnie i szczęśliwie, choć czuli, że w ich szczęściu jeszcze czegoś brak. Bo chcieli być nie tylko dla siebie. Chcieli być też rodzicami, a do tego potrzeba by pojawiło się też dziecko. Jednak w tym domu, choć tak oczekiwane dziecko się nie pojawiało.

Któregoś dnia do drzwi domu zapukał listonosz. Przyniósł jak zwykle listy i paczkę. Tym razem nie był jednak wesoły, nie opowiadał dowcipów. Co się stało?Zapytał Mąż widząc zasmuconego listonosza. Ten odpowiedział, że jest mu smutno bo zaginęła paczka, na którą w sąsiednim domu czekają już od miesiąca. Że jest tyle paczek i taki wśród nich bałagan, że chyba nawet anioły z nieba nie dałyby sobie rady.

Skoro listonosz twierdzi, że nawet aniołom może się coś nie udać, to może i dziecko zaginęło gdzieś po drodze do rodziców. Zarzucił Mąż kurtkę na ramiona i poszedł szukać. Najpierw poszedł na stację kolejową bo wiedział, że tam jest Biuro Rzeczy Znalezionych. Ale pani z biura nic nie wiedziała i odesłała go do naczelnika stacji. Naczelnik aż poczerwieniał na twarzy gdy go spytano o to czy nie widział zagubionego dziecka. Powiedział tylko, że na kolei może się zgubić cały skład węgla ale nigdy dziecko, a w ogóle to za dostarczanie dzieci odpowiadają bociany.

Mąż resztę dnia spędził na obserwowaniu bocianów. Niestety żaden bocian w okolicy nie latał z zawiniątkiem, w którym mogłoby być dziecko. Tylko spotkany po drodze gajowy mówił, że widział bociana niosącego małego zająca, ale słowom gajowego trudno było uwierzyć bo znany był z tego, że lubi przesiadywać na ławce pod sklepem GS i opowiadać zmyślone historie.

Zmęczony szukaniem Mąż wrócił do domu i wszystko opowiedział Żonie. Ta się tylko uśmiechnęła i powiedziała, że przecież każdy dorosły wie, że dzieci przynosi się ze szpitala. Więc jeśli gdzieś szukać to tam. I tak przez kilka następnych lat chodzili od kliniki do kliniku szukając zagubionego potomstwa. Ale wszędzie gdzie przyszli lekarze tylko rozkładali ręce i mówili, że u nich go nie ma. Te wspólne poszukiwania uświadomiły im tylko, że bez pomocy innych dobrych ludzi nie dadzą rady, bo sami w tym wszystkim są coraz bardziej zagubieni.

Na szczęście w tym momencie dotarła do nich wiadomość, że w pobliskim mieście są dobre wróżki, które pomagają zagubionym dzieciom i rodzicom. Żona z Mężem poprosili więc wróżki o pomoc, a te jak to miały w zwyczaju pomocy chętnie udzieliły. A nie było to łatwe. Bo człowiek to nie paczka na poczcie, nie ma na nim adresu ani żadnego kodu. I choć czasem trafia nie tam gdzie go oczekiwano, to jednak nie jest łatwo takie pomyłki naprawić. Wróżki musiały użyć wielu „magicznych” zabiegów by ustalić, którego dziecka szuka tych dwoje ludzi z małego domu pod wielkim lasem.

Nadszedł wreszcie ten dzień, w którym wróżki miały przedstawić Rodzicom ich odnalezione Dziecko. Rodzice siedzieli w małym pokoiku trzymając się za ręce i czekali aż przyjdzie jedna z wróżek z ich Dzieckiem. Zastanawiali się co mu powiedzieć? Jak je przywitać?

Z rozmyślań wyrwał ich dotyk małych rączek. Nic nie trzeba było mówić. Ktoś kto stałby z boku i patrzył na tę scenę pewnie sam by nie wiedział kto kogo przygarnął. Rodzice Dziecko, czy Dziecko Rodziców.

Ja tam byłem, wszystko widziałem, a co zapamiętałem to w tych kilku słowach opisałem.

 

MK

hephalump
O mnie hephalump

w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo