Kali ma mieszkanie w mieście i z okna lubi patrzeć na swoje miasto. Ten stały i niezmienny widok z okna uspokaja Kalego.
Kali miał kiedyś ziemię po ojcach na wsi. Ale denerwowało go, że musi tam ciągle jeździć i kosić trawę. Czasem wkurzał się niemiłosiernie bo gdy chciał na tej działce coś zrobić to musiał starać się o pozwolenie. Chciał postawić domek na lato - pozwolenie. Nie chciało mu się załatwiać papierów to postanowił, że ustawi na swojej parceli stara przyczepę campingową. Ale aby postawić przyczepę musiał wyciąć drzewo. Rachityczną brzozę, która stała dokładnie tam gdzie chciał ulokować przyczepę campingową. Gdy mu urzędnik zagroził karą za nielegalną wycinkę (znowu pozwolenie) to Kali tak się zdenerwował, że postanowił sprzedać ziemię po ojcach.
Za pieniądze ze sprzedaży działki Kali wyremontował mieszkanie, kupił nowy telewizor i wystarczyło mu jeszcze na używanego Passata. Samochód co prawda stoi przeważnie pod blokiem bo Kali nie ma już po co jeździć poza miasto. Ale na szczęście jest jeszcze świat widziany w okienku nowego telewizora oraz ten niezmienny widok z okna.
Pewnego dnia Kali zobaczył ze swojego okna, że po drugiej stronie ulicy jakaś ekipa wycina drzewa, które rosły tuż przed oknami starej kamienicy. Kali się zaniepokoił, że coś zaburzy, niezmienny od lat, widok z jego okna.
- Kto wam ku... dał pozwolenie na wycinkę. - warknął Kali
A nowy telewizor podpowiedział, że to rząd, PiS i Kaczyński namieszali w ustawie. I teraz różne takie mogą sobie wycinać drzewa na swojej posesji.
Tekst dostępny jest także tu:o-nas
Komentarze