Sąsiadka (ta która uwolniła nas od ciężaru "tajemnicy" o adopcji) mówi, że kobiety prawie płaczą jak widzą nas w kościele.
- Jak One do was pasują... Jak pięknie razem wyglądacie... A szczególnie ta Starsza... Jak Ona przytula się do Ojca...
Ech... Dobrze, że te kobiety nie widzą jak wyglądają zmagania z "tą Starszą" by coś przeczytała lub posiedziała spokojnie nad jakimś zadaniem. Dobrze, że pobożne Panie nie mogą usłyszeć myśli rodzica, który od godziny próbuje położyć sześciolatkę do snu, a ta akurat uparła się, że nie umyje zębów, nie pójdzie spać...
Gdyby zważyć wszystkie nieświęte myśli "Świętych Rodziców" to może w ten sposób dałoby się określić jakim ciężarem jest wychowywanie dzieci.
Komentarze